Są takie książki, które przyciągają nas do siebie, mimo, że zakończyliśmy już ich lekturę.
"Rywalkę" czytałam już w 2018 roku natomiast w tym postanowiłam wrócić do niej raz jeszcze.
Pierwszym powodem było przypomnienie sobie fabuły i bohaterów natomiast drugim to, że wtedy sama byłam przed ślubem i z perspektywy czasu oceniłam, że zbyt emocjonalnie podeszłam do tej książki. Wtedy czułam jakby Pammie była moją rywalką, a zwykle staram się aż tak nie wchodzić w rolę bohaterów.
![]() |
Teraz natomiast podeszłam do tego na chłodno. Być może to, że znałam już zakończenie wpłynęło na moje postrzeganie całej tej historii.
Wiem jedno, nie żałuję, że przeczytałam ją ponownie, bo warto było wyrobić sobie inny punkt widzenia.
A wy czytaliście tą książkę? Jakie są wasze wrażenia?